(muz. Jerzy Filar, Jacek Cygan, sł. Ernest Bryll)
Chmury, które nam były zawsze dobrotliwe
I osłaniały nas miękko jak liście,
Stały się nagle twarde, niegodziwe.
Na deszcz idzie; już ptaki pióra przygładzają.
Na deszcz idzie; niebiosa skrzydła zawierają.
Zwierzę pod liść umyka, szuka swego schronu,
Tylko człowiek nie wierzy w dach swojego domu.
Chmury ani się strzępią nad nami puszyście,
Ani od deszczu miękną i w mgle odmieniają,
A tylko jako kamień – zabić nas czekają.